Aktualnie oglądasz kategorię: Etap 2 (Libia) – „Przerzutka z Sahary”

Brennabory znów w… Libii! czyli mała retrospekcja i co z tego wynikło:)

Rowery znów w Libii – opowieść noworoczna:) PROLOG: Na początek mała retrospekcja: podczas etapu 2 (Przerzutka z Sahary) odwiedziliśmy w Nowy Rok polskie siostry Sercanki pracujące w Bengazi w szpitalu dziecięcym jako pielęgniarki. Poniżej fragment z relacji datowanej na 01.01.2010: „Siostry pracują tu jako pielęgniarki, zajmują się dziećmi, praca nie jest łatwa jak zaznaczają. Jest...

Tobruk by night, nargile, szczeniak i egipska „gościnność”… (dzień 65)

Dystans – 110 km Start – 12.00 Koniec jazdy – 2.30 w nocy (6 godzin na granicy) Warunki – ocena 3+, znowu wieje z boku, jeszcze silniej niż wczoraj, wieczorem wiatr ustaje. Wczoraj poszliśmy spać bardzo późno, ponieważ uparliśmy się na wyjazd do miasta, aby zobaczyć Tobruk by night. Okazało się, że sklepy z nargilami, które chcieliśmy sobie kupić na pamiątkę, są już...

Nocleg na cmentarzu… (dzień 64)

Dystans – 152 km Start – 10.00 Koniec jazdy – 19.30 (ostatnie 7 km po 22.00) Warunki – ocena 3+, cały dzień boczny wiatr, z kierunku 4.30. Płaska szosa w dobrym stanie. Z Derny do Tobruku mamy do pokonania 170 km, a następnego dnia do przejechania kolejne 130 km. Wyjazd z miasta to serpentynowy podjazd na wysoki płaskowyż, a potem kilkanaście kilometrów drogi w remoncie. Nie...

Spotykamy polskich księży, włoskie siostry i nurkujemy w morzu (dzień 63)

Dystans – 60 km Start – 12.00 Koniec jazdy – 16.30 Warunki – ocena 4-, boczny wiatr, zjazdy i podjazdy. Zgodnie z zapowiedzią o. Piotr przyjeżdża do nas na śniadanie. Przywozi ze sobą mnóstwo wiktuałów, m.in. przepyszny okrągły chleb o średnicy kierownicy samochodu. Po śniadaniu jeszcze długo rozmawiamy o najróżniejszych sprawach. Poruszamy tematy związane z libijską...

Nadmorskie serpentyny, policyjna obstawa i… wypadek! (dzień 62)

Dystans: 44 km Start: 15.30 Koniec jazdy: 20.00 Warunki: (ocena 4) piękny zjazd z Cyrene do samej Susy, następnie wieczorna jazda po górach pod wiatr do Ras al Hilal. Szalony slalom Dominika w ruinach Cyrene. (fot. Anna Grebieniow) Zgodnie z planem poświęcamy większość tego dnia na zwiedzanie perły antycznej Cyrenajki – ruin starożytnego miasta Cyrene. Założone już w VII w. p.n.e. przez...

Miodowy poranek, bizantyjskie mozaiki i wąwóz Uadi Al Kuf (dzień 61)

Dystans: 60 km Start: 9.20 Koniec jazdy: 22.15 Warunki: (ocena 4) sprzyjający wiatr, teren górzysty – zjazdy i podjazdy. Ten poranek zapamiętamy smakiem miodu. Wczoraj rano bowiem, gdy przystanęliśmy, żeby obejrzeć żółwia spacerującego po szosie, zatrzymał się obok nas samochód. Jego kierowca wysiadł i natychmiast wyciągnął z bagażnika kilka słoiczków miodu. Witając się, wręczył nam je,...

Sztafeta pośród ruin i na obozie harcerskim… (dzień 59-60)Dia 49-60, 23 de dezembro 2009 – 3 de janeiro 2010

Wczorajszy wieczór był wspaniałą okazją do zacieśnienia relacji polsko-afrykańskich. Czterdzieści metrów od wzburzonego morza, pośród ścian działowych opustoszałego domu, dziewięciu „sztafetowników” założyło camp. Wspólna kolacja, obfitującą w makaron, soczyście grilowaną rybę oraz miks kolorowych, duszonych warzyw, na którą zaprosił nas mistrz patelni i ciętej riposty Fadel Dali,...

Hej kolęda, kolęda! Polskie Sercanki i libijscy harcerze (dzień 58)

– Przybieżeli do Betlejem pasterze! – śpiewamy ile sil w płucach pod domem Sióstr Sercanek na terenie szpitala dziecięcego w Bengasi. Widzę, że firanka się porusza i po chwili wpadamy w objęcia niezwykle serdecznych rodaczek. Ale radość, buzie śmieją się wszystkim, Kasper uruchamia kamerę by uwiecznić wzruszająca chwile. – Opowiadajcie co tu robicie, ach jak milo gościć...

Wywiady, przygoda z henną i pieśń pożegnalna… (dzień 57)

Udzielamy wywiadu dla libijskiej prasy, mamy fantastycznego tłumacza – człowieka, który 13 lat spedził w Polsce pracując jako lekarz. Przy okazji dowiaduję się, że w latach 60-tych Polacy odbudowali tu kilka wiosek zniszczonych trzęsieniami ziemi, do dziś nazwywane są „polskimi miastami”, ciekawe. Jeszcze wspólna fotka i ruszamy do miasta zapoznać się z lokalnym folklorem. Naszymi...

Sztafetowy mors i Sylwester w Bengazi! (dzień 56-57)

Zatrzymujemy się na chwilę w Ajdabiya, gdzie posilamy się w tureckiej restauracji, a Lai kupuje dżelabiję, o której od jakiegoś czasu marzył. Po południu docieramy do Bengazi. Wjeżdżamy na most, z którego rozpościera się widok na centrum miasta. Przed nami wysokie, nowoczesne budynki, z lewej zatoka i przycumowane w niej wojskowe okręty i kutry rybackie, z prawej zazieleniony trawą park, otoczony...

Nastaje cywilizjacja… (dzień 56)

Droga wiedzie pośród nadmorskiego, zaśmieconego nieużytku zagrodzonego po obu stronach szosy kolczastym drutem. Dalej ciągna się aleje słupów wysokiego napięcia, świszczących od wyładowań elektrycznych. Mleczno-szare stratusy zasnuwające niebo nadają obrazkowi jeszcze więcej bylejakości. Jedynie małe, białe, śliczne kwiatki wyrosłe pomiędzy puszkami jakoś łagodzą moje estetyczne odczucia....

Wciąż nie ma Kazia a mi już brakuje pustyni… (dzień 55)

(…) Rowery zapakowane na samochód wyglądają jakoś dziwnie. Wciąż nie ma Kazia. Ruszamy na północ, samochodem ku portowi Ageila, starą drogą przez Maradah, to droga, która niegdyś obrał Kazimierz Nowak (również samochodem) podążając na wezwanie do Komendy Strefy. Odnajdujemy miejsce z kolejnej fotografii, tej gdzie Nowak wytrzeszcza oczy pod palmą, niestety owe palmy zostały wycięte na...

Fenek i wezwanie do Komendy Hufca (dzień 55)

– Obudź się, Kasper, zobaczysz fenka! –wyrywają mnie ze snu Marcin i Ania. Przecieram oczy i patrzę we wskazanym kierunku. Zza pobliskiego krzaka wysuwa się granatowy cień i zmierza w stronę samochodu. Przypominające naszego lisa stworzenie zbliża się na odległość kilku metrów. Wtem Marcin zaskakuje nas (i lisa także) nagłym „Patrz, patrz, paaaaaaaatrz!” Zapada sekunda ciszy. Psowaty...

Zaginął Kazio, pyłowa burza i muszelki (dzień 54)

Stało się coś strasznego! – Ania, where is Kazio?? – głośno niepokoi się Hamid brakiem Kazia na mojej kierownicy – Hamid, nie wiem, szukam go, nigdzie nie ma… Może zwiała go nocna piaskowa burza? Wyrzucam wszystko z sakw, chociaż nie miał powodu się tam znaleźć. Przeglądam zdjęcia w poszukiwaniu ostatnich śladów. Chłopcy włączają się w nurt poszukiwań. Hamid dzwoni...

„Dziki Zachód” i zmagania z wiatrem… (dzień 54)

Dystans – 75 km Start – 9.15 Koniec jazdy – 17.30 Warunki – ocena 3, silny boczny wiatr przez prawie cały dzień. Szosa w niezłym stanie, chłodno mimo słońca. Poprzedni dzień, tak obfity w wrażenia, zakończyliśmy krótką jazdą nocną. Do wieczora nie udało nam się opuścić Zellah – po pożegnaniu się z rodziną Hameda, zapakowaniu otrzymanych od niego podarunków i...

Pożegnanie z Zellah (dzień 53)

Hamyd przyprowadza 84-letniego człowieka, który pamieta Kazimierza Nowaka! Ten uśmiecha się na widok zdjęcia w książce – Tak, widziałem go, to był niesamowity człowiek – kiwa potakująco głową. – Dużo rozmawiał z ludźmi, świetnie mówił po arabsku, wyglądał biednie, miał podarte rzeczy – dodaje. Poruszająca chwila osiąga kulminację, gdy jegomość wyraża uznanie i podziw...

Saleh Ali Badran pamięta Nowaka!!! (dzień 53)Day 49-60, December 23rd-January 3rd Giorni: 49-60, il 23 dicembre 2009 – 3 gennaioJour 49-60, 23 décembre 2009 – 3 janvier

Dystans – 25 km Start – 19.35 Koniec jazdy – 21.30 Warunki – ocena 4, słaby sprzyjający wiatr, jazda po zmroku, niebezpieczne dziury na szosie co jakiś czas. Rankiem dzielimy się obowiązkami – wraz z Lajborem i Kasprem urządzamy przed domem Hameda warsztat rowerowy. Fadel załatwia w mieście nowe dętki i inne drobne sprawy, Ania przepisuje swój dziennik w kafejce internetowej....

Za woalką hejnaru – świat kobiet (dzień 52)

(…) Odwiedzam kobiety: żonę Hamyda, jej 6 siostr, mamę, stadko dzieci. Zapraszają mnie do kuchni. Jest przestrzenna, dobrze wyposażona, jednak nie ma stołu i cała akcja szykowania jedzenia odbywa się na podłogowej macie. Próbuję zapamiętać imiona. Odnoszę wrażenie, że niektóre dziewczyny trochę jakby zazdrościły mi swobody, z jaką mogę podróżować, a może to taka odmiana tęsknoty....

W gościnie u wigilijnych gości (dzień 52)

Dystans – 83 km Start – 9.15 Koniec jazdy – 13.20 Warunki – ocena 5 (po dojeździe do szosy) umiarkowany wiatr w plecy, ciepło, szosa w dobrym stanie. Pokonanie 8 km piaszczystej drogi do szosy zajęło nam prawie godzinę, natomiast dalsze 75 km do Zellah zaledwie 3 godziny. Gładka szosa i sprzyjający wiatr w plecy niosły nasze rącze rumaki wesoło do przodu. Jechało się nam tak...

Święty Mikołaj, zakleszczony hamulec i…szosa! (dzień 51)

Dystans: 62 km Start: 11.30 Koniec jazdy: 18.15 Warunki: (ocena 3–) umiarkowany sprzyjający wiatr, droga na większości odcinka mocno piaszczysta, gdzieniegdzie kamienista. Odczuwalna temp. 30 st. C. Leniwy poranek. Podgrzewamy na ognisku pozostałości wczorajszej uczty, rozpamiętując miniony wieczór. Zrywa się wiaterek, nagle wraz z nim zrywa się i Hamid, który pierwszy zauważył odlatujący namiot. Na...


««« Wcześniejsze wpisy

Design: ITidea
Hosting: Seetech - Wdrożenia Microsoft Dynamics NAV