„Niech pan tego bardziej nie dopompowuje!”, dzień 2 (67 dzień sztafety)Day 61-76, January 3rd-19thDias 61-76, 3-19 de janeiro 2010

| Bak Bak, niedziela przed 8:00 i garażem pogotowia ratunkowego na skraju pustyni |

Słońce wychyla się powoli, chmury stawiają jeszcze opór. Uczestnicy podobnie. Fanatycznego wielbiciela daktyli, Piotra R., do szybkiego wydostania się ze śpiwora nie skłania nawet (fałszywa co prawda) informacja, że siatkę z przyszykowanym właśnie na rano owocem życia, ktoś zabrał.

Siatka wisi na drzewie, drzewo rośnie przed garażem, dookoła nic nie ma. Żeby dać jakieś porównanie – mazowieckie równiny. Oczywiście z pewnymi zastrzeżeniami dotyczącymi gęstości zaludnienia, roślinności i tego np., że całkiem blisko jest Morze Śródziemne (tutaj, nie na Mazowszu).

A tak znaleźliśmy się w garażu:

W nocy z czwartku na piątek w przygranicznym Sollum, do którego dojechaliśmy dzień/noc wcześniej autobusem z Kairu (zabrało to kilkanaście godzin, bo po drodze m.in. burza piaskowa, a potem przymusowy postój ze względu na mgłę), przywitaliśmy ekipę drugiego etapu libijskiego. Powitanie trwało do rana (zaczęło się zresztą po 2 w nocy, więc i nic dziwnego), rano zaś płynnie musieliśmy przejść do pożegnań, poprzedzonych spektakularnym przekazaniem pałeczki sztafety. Ania, Dominik, Marcin i Kasper zabrali się do autobusu do Marsa Matruh, gdzie mieli przesiadkę do Kairu. W stolicy, zwanej tu niekiedy po prostu i aż Egiptem, czekać miał na nich gościnny Sebastian.



My tymczasem spakowaliśmy się w sakwy i wyruszyliśmy. W podobną drogę, tyle że rozłożoną na nieco więcej dni. Pierwszy postój, na śniadanie, po przejechaniu kilku zaledwie metrów, okazał się cokolwiek trudny, z uwagi na towarzyszące nam ogromne zainteresowanie mieszkańców naszymi żółtymi sakwami i nami w ogóle. Trudno się zresztą temu dziwić – jeszcze w piątek byliśmy zwykłymi przyjezdnymi, graliśmy na plaży w piłkę (Paweł i Teofil, Teo zakończył zawody z jedną bramką na koncie), piliśmy herbatę i zarzucaliśmy wędkę (Paweł – gość, który zna się praktycznie na wszystkim), a już dzień później mamy na sobie dziwne ciuchy i zasuwamy, zamiast jak ludzie, na rowerach.

Ciuchy zresztą mogłyby wzbudzić niejakie zdziwienie nie tylko tutaj, ale i w Polsce. Oto bowiem ze względu na pewne trudności logistyczne i wystąpienie elementów właściwych dla gospodarki niedoboru jedziemy w wyprawowych koszulkach, które np. wskazują, że nazywam się Piotr Sudoł i jestem liderem etapu libijskiego. Ale to i tak nic, wobec faktu, że jest z nami też dwóch Zbyszków Sasów (konwencja: od Sasa do Sasa). Koszulki mamy więc po starszych braciach, ale spisują się bardzo dobrze, podobnie jak i kurtki, skutecznie osłaniające przed wiatrem i mocnym, szczególnie wczesnym popołudniem, słońcem.

Pierwsze kilometry pokonujemy z pewnymi oporami, wszyscy stopniowo przyzwyczajają się do sprzętu, ale im dalej, tym jedzie się lepiej. Ponieważ jednak wyruszamy dość późno, udaje nam się przejechać przed zmrokiem tylko ok. 40 km. Miejscowość Bak Bak, w której zatrzymujemy się na chwilę, ostatecznie okazuje się naszym sobotnim miejscem przeznaczenia. Oprócz checkpointu, stacji pogotowia ratunkowego i kilku zabudowań beduińskich, nie ma tu nic więcej.


Nocleg


Na nocleg wybieramy garaż, nie mamy bowiem specjalnego wyboru. Pewnie, że chciałoby się jechać dalej i biwakować w zupełnej głuszy, problem polega jednak na tym, że od samego początku naszym zmaganiom z szosą i (niezbyt silnym) bocznym wiatrem, towarzyszy obstawa – policja turystyczna, która ogranicza nasze pole manewru. “Smutni panowie” nie są może jakoś bardzo ponurzy, nie znaczy to jednak, że zamierzają odpuścić. Mają nas pilnować, w przeciwnym razie ktoś przypilnuje ich, dla Ualida i Yassira wybór jest więc w tej sytuacji pojęciem czysto teoretycznym.

Miejsce wcale nie jest złe. Świetnie nadaje się choćby do wymiany łańcuchów i pomniejszych reperacji, których nie zdążyliśmy zrobić rano, a które są niezbędne po przejęciu rowerów, mających w kołach dopiero co blisko 2000 km etapu drugiego.

Rowerami zajmują się Roman i Paweł. Ten drugi testuje również maszynkę benzynową radzieckiej jeszcze produkcji (marka Szmel-3). Początki są trudne, obsługa nie jest bowiem intuicyjna, z pomocą przychodzi jeden z policjantów. Wrodzony brak respektu do ognia pozwala mu na naprawdę sporo. Na nic zdają się dramatyczne apele Pawła (co prawda w języku polskim, a to może tłumaczyć brak reakcji): “Niech się pan od tego odsunie!” oraz “Niech pan tego bardziej nie dopompowuje!”. Ostatecznie grunt, że wszystko działa (jakby co, jesteśmy w końcu od razu na pogotowiu).

Posiłek, herbata, wiadomo. Nawet marne 40 km trzeba jakoś zregenerować. Jeden z ratowników przyłącza się do nas na chwilę, pokazujemy mu zdjęcia, Teofil opowiada o Nowaku. Siedzimy pod gwiaździstym niebem. Naprawdę jest romantycznie.

Przyjazna atmosfera udziela się też jednemu z przebywających razem z nami w garażu (obiekt jest naprawdę spory) policjantów. Gdy to Magdzie pomaga w rozłożeniu karimaty, można mieć jakieś podejrzenia co do jego zamiarów, gdy jednak i mnie również, po ojcowsku, dopina zamek z śpiworze, układając mnie w ten sposób do snu, nie może być wątpliwości, że robi to po prostu z sympatii.

Śpimy. Podłoga garażu jest całkiem wygodna.

===========================================

Powyższa relacja gotowa była do wysłania wczoraj. Niestety, z uwagi na wydarzenia określane jako „zajścia w Sidi Barrani”, nie udało się jej nadać.

[Piotr Tomza]

Incidents in Sidi Barrani

The third team is going through Egypt. On the way they are celebrating the 113th birthday of Kazimierz Nowak. Traversing a few more than hundred kilometers long sections they arrive to Cair.

Konferencja prasowa w Kairze

The Egypt part of the Kazimierz Nowak’s route starts with exhaustive interviews that the participants of the next lap are giving to: Nile TV, Nile News Channel and some newspapers.
The third team under the motto „40 centuries and two (wheels)” is composed by: Magda Kowal from Wrocław, Piotr Tomza from Kraków, Paweł Pachla from Wałbrzych, Piotr Romejko from Warszawa and Teofil Mroczek – a polonist from Cair. In several days Sebastian Woitsch – a German living in Egypt who already made a bicycle trip from Leipzig to Cape Town – will join the group of Poles.

The delivery of the stick takes place on the libyan-egyptian border. From this moment instead of a Libyan in an off-road car they are accompanied by an Egyptian tourist police car. However even the attendance of the officers doesn’t ensure them safety.
While entering to Sidi Barrani the group is surrounded by the children coming out from school. They are making photos with their cell phones and – as it turns out in a while – they are not only greeting them. Some bottles and stones start to fly, and the cyclists with the helpless officers hardy manage to escape this „frisky” school troop. As yet it is the only one unpleasant incident on the Egyptian relay route, usually they meet gestures full of friendship and hospitality. In the night they celebrate the Kazimierz Nowak’s birthday. If he was alive, he would be today – the 11th of January – 113 years old.

113 rocznica urodzin Kazimierza Nowaka

In the next days they accelerate. They ride 120, and even 140 km a day. They are in a hurry, because in Alexandria they have a meeting, they will hang another Nowak’s commemorative plaque. Like Nowak, they are documenting their route with seals.

The plaque is hanged on a honourable place on the Polish Consulate wall in a several-million city.
– Even though during the Egyptian revolution the foreigners were removed from here by the president Naser, Alexandria is still perceived as the most liberal city in Egypt. Women move without restraint on the streets and in different means of transport, some even without headscarfs. What a big contrast comparing with El Sallum or Sidi Barrani, where there was impossible to see a woman – says Piotr Romejko.

Which way to Cair?

We don’t know unambiguously from Kazimierz Nowak’s relations which way he took to get from one Egyptian big city to another. However he mentions that the way was good. If it was so, it’s very probable he took the so called Agricultural Road.
– Today also it’s not so bad, but surely there are more cars passing this way, and the trains riding exactly along the road are an additional attraction –Piotr Tomza notices. – And the truth is – the conditions are no more so contemplative as in the desert surrounding of the Mediterranean Sea. The ears are swelling because of the engine roaring and – what is the most arduous – the sound of fancy, too loud hooters.

Palm trees are shooting up on our left and right, the fields are cut by canals and narrow roads for donkeys. The day of the arrival to Cair the cyclists pedal 146 km. Tired they immediately fall asleep in Teofil’s home.

The next day they are supposed to hang the second Nowak’s commemorative plaque in Egypt. The building of the Center of Mediterranean Archeology of Warsaw University. Prestigious place. However it turns out that it’s too prestigious. Despite the university permission, the seals and signatures it turns out impossible.

– Probably it’s the Egyptian institutions that specializes in towering formal obstacles– start to irritate the afrykanowaka.pl’s participants.

The situation is not better with pursuing the Kazimierz Nowak’s traces in Cair. The street numbers are different, only several pre-war buildings and lots of new ones do not allow to find the places visited by the polish traveler in the 30’s.

Just the next day they will arrive to a place where the Kazimierz’s route led him to arrest. But it’s a story for the next relation.

Incidente em Sidi Barrani
A terceira equipe está a atravessar o Egito. No caminho celebra o 113 aniversário do Kazimierz Nowak. Depois algumas etapas de 100 kilometros chega ao Cairo.

A parte egípcia da viagem começa com extensas entrevistas para: Nile TV, Nile News Channel e vários jornais.
Na terceira equipe, que esta a pedalar com o slogan: „40 séculos e mais (duas rodas)”, são: Magda Kowal de Wroclaw, Piotr Tomza da Cracóvia, Pawel Pachla de Walbrzych, Piotr Romejko de Varsóvia e Teofil Mroczek – professor da lingua polaca do Cairo. Um grupo dos polacos em duas semanas completará alemão Sebastian Woitsch, que já estava em sua viagem de bicicleta de Leipzig ate a Cidade do Cabo na África do Sul.
Na fronteira entre a Líbia e Egito é a transferência do bastão. A partir desse momento, em vez de um líbio no carro com as ciclistas vai a polícia turística egípcia. Mas mesmo a presença de agentes não da-lhes proteção sempre.
Na entrada de Sidi Barrani um grupo de crianças sai da escola. Façam as fotos de telefones celulares mas com certeza não querem cumprimentar. Jogam as garrafas e as pedras e os ciclistas com a polícia têm que fugir. Até agora é  único incidente desagradável no Egito – um pais tão amigavel e hospitaleiro.

Na noite celebram o aniversário de Kazimierz Nowak. Se ele tivesse vivido (hoje – 11 de janeiro) fazia 113 anos.

Nos dias seguintes o ritmo está mais rapido. Agora passam 120 e até 140 km por dia. Em Alexandria têm um compromisso para colocar a próxima placa comemorativa do Nowak num lugar de honra, na parede do consulado polaco.
– Na época da revolução egípcia, os estrangeiros foram expulsados pelo presidente Naser. Mas Alexandria ainda esta considerada como cidade mais liberal no Egito. As mulheres andam livremente pelas ruas aqui e usam os diferentes meios de comunicação, algumas até sem véus. Que contraste em relação ao El Sallum ou Sidi Barrani, onde as mulheres não são vistas de modo nenhum  – Piotr Romejko relata.
Qual é o caminho para Cairo?
A relação que deixou o Kazimierz Nowak diz que a estrada era boa. Então provavalmente viajava pela “Estrada Agrícola”.
– Hoje também não esta mala, mas certamente agora há mais carros aqui e é um atrativo adicional – comboios passando ao longo do trajeto da pista – observa Piotr Tomza. – As condições não são tão contemplativas como no deserto. Sempre rugido dos motores e – o mais problemático – sons de buzinas.
À esquerda e à direita ficam palmeiras, os campos são cortados pelos canais e estradas estreitas para burros. No dia de sair ao Cairo, os ciclistas estão a pedalar por 146 km. Cansados dormem na casa do Teofil.
No dia seguinte querem instalar a segunda placa do Nowak no Egipto. Edifício do Centro de Arqueologia do Mediterrâneo da Universidade de Varsóvia tem bastante prestígio. No entanto, parece que até demais. Apesar da permissão da universidade, selos e assinaturas para colocar revela-se impossível.
– Parecia que as instituições egípcias se especializam em obstáculos formais, Os polacos são melhores  – riam-se os participantes afrykanowaka.pl.
Também têm dificuldades de encontrar os traços do Kazimierz Nowak no Cairo. Ruas são numeradas na maneira diferente, edifícios velhos já não existem, há muitos edifícios novos – tudo isso não permite encontrar lugares visitados na década de 30. pelo explorador polaco.
Só no dia seguinte chegarão onde o Kazimierz foi a prisão. Mas essa é uma história para um outro episódio.

Comments are closed.

Design: ITidea
Hosting: Seetech - Wdrożenia Microsoft Dynamics NAV