Tobruk by night, nargile, szczeniak i egipska „gościnność”… (dzień 65)

Dystans – 110 km Start – 12.00 Koniec jazdy – 2.30 w nocy (6 godzin na granicy) Warunki – ocena 3+, znowu wieje z boku, jeszcze silniej niż wczoraj, wieczorem wiatr ustaje. Wczoraj poszliśmy spać bardzo późno, ponieważ uparliśmy się na wyjazd do miasta, aby zobaczyć Tobruk by night. Okazało się, że sklepy z nargilami, które chcieliśmy sobie kupić na pamiątkę, są już...

Nadmorskie serpentyny, policyjna obstawa i… wypadek! (dzień 62)

Dystans: 44 km Start: 15.30 Koniec jazdy: 20.00 Warunki: (ocena 4) piękny zjazd z Cyrene do samej Susy, następnie wieczorna jazda po górach pod wiatr do Ras al Hilal. Szalony slalom Dominika w ruinach Cyrene. (fot. Anna Grebieniow) Zgodnie z planem poświęcamy większość tego dnia na zwiedzanie perły antycznej Cyrenajki – ruin starożytnego miasta Cyrene. Założone już w VII w. p.n.e. przez...

Kącik miłośników sprzętu – kamera POV 1.5

Podczas wyprawy używamy kamery POV 1.5, w którą wyposażyła nas firma PlayExtreme. Urządzenie składa się z jednostki centralnej i kabla zakończonego obiektywem. Dodatkowo w komplecie z kamerą znajduje się zestaw rzepów, zipów i klipsów oraz pilot. Kamera przeznaczona jest do rejestracji różnego rodzaju aktywności, szczególnie tej, w której znaczenie ma dynamika. Możliwości montażu POV 1.5 na...

Sztafeta pośród ruin i na obozie harcerskim… (dzień 59-60)Dia 49-60, 23 de dezembro 2009 – 3 de janeiro 2010

Wczorajszy wieczór był wspaniałą okazją do zacieśnienia relacji polsko-afrykańskich. Czterdzieści metrów od wzburzonego morza, pośród ścian działowych opustoszałego domu, dziewięciu „sztafetowników” założyło camp. Wspólna kolacja, obfitującą w makaron, soczyście grilowaną rybę oraz miks kolorowych, duszonych warzyw, na którą zaprosił nas mistrz patelni i ciętej riposty Fadel Dali,...

Hej kolęda, kolęda! Polskie Sercanki i libijscy harcerze (dzień 58)

– Przybieżeli do Betlejem pasterze! – śpiewamy ile sil w płucach pod domem Sióstr Sercanek na terenie szpitala dziecięcego w Bengasi. Widzę, że firanka się porusza i po chwili wpadamy w objęcia niezwykle serdecznych rodaczek. Ale radość, buzie śmieją się wszystkim, Kasper uruchamia kamerę by uwiecznić wzruszająca chwile. – Opowiadajcie co tu robicie, ach jak milo gościć...

Wywiady, przygoda z henną i pieśń pożegnalna… (dzień 57)

Udzielamy wywiadu dla libijskiej prasy, mamy fantastycznego tłumacza – człowieka, który 13 lat spedził w Polsce pracując jako lekarz. Przy okazji dowiaduję się, że w latach 60-tych Polacy odbudowali tu kilka wiosek zniszczonych trzęsieniami ziemi, do dziś nazwywane są „polskimi miastami”, ciekawe. Jeszcze wspólna fotka i ruszamy do miasta zapoznać się z lokalnym folklorem. Naszymi...

Wciąż nie ma Kazia a mi już brakuje pustyni… (dzień 55)

(…) Rowery zapakowane na samochód wyglądają jakoś dziwnie. Wciąż nie ma Kazia. Ruszamy na północ, samochodem ku portowi Ageila, starą drogą przez Maradah, to droga, która niegdyś obrał Kazimierz Nowak (również samochodem) podążając na wezwanie do Komendy Strefy. Odnajdujemy miejsce z kolejnej fotografii, tej gdzie Nowak wytrzeszcza oczy pod palmą, niestety owe palmy zostały wycięte na...

Fenek i wezwanie do Komendy Hufca (dzień 55)

– Obudź się, Kasper, zobaczysz fenka! –wyrywają mnie ze snu Marcin i Ania. Przecieram oczy i patrzę we wskazanym kierunku. Zza pobliskiego krzaka wysuwa się granatowy cień i zmierza w stronę samochodu. Przypominające naszego lisa stworzenie zbliża się na odległość kilku metrów. Wtem Marcin zaskakuje nas (i lisa także) nagłym „Patrz, patrz, paaaaaaaatrz!” Zapada sekunda ciszy. Psowaty...

Zaginął Kazio, pyłowa burza i muszelki (dzień 54)

Stało się coś strasznego! – Ania, where is Kazio?? – głośno niepokoi się Hamid brakiem Kazia na mojej kierownicy – Hamid, nie wiem, szukam go, nigdzie nie ma… Może zwiała go nocna piaskowa burza? Wyrzucam wszystko z sakw, chociaż nie miał powodu się tam znaleźć. Przeglądam zdjęcia w poszukiwaniu ostatnich śladów. Chłopcy włączają się w nurt poszukiwań. Hamid dzwoni...

Pustynia?

Jest wczesne popołudnie, przerwa obiadowa. Skwar. Po posiłku leżymy z pełnymi brzuchami w cieniu akacji, korzystając z kwadransa, który nam pozostał do końca przerwy. Każdy z nas, zmęczony kilkugodzinną jazdą po żwirze i kamieniach, najchętniej wziąłby teraz chłodny prysznic i wyciągnął się wygodnie na kanapie i obejrzał coś ciekawego w telewizji, np. jakiś film przyrodniczy – dajmy na...

Saleh Ali Badran pamięta Nowaka!!! (dzień 53)Day 49-60, December 23rd-January 3rd Giorni: 49-60, il 23 dicembre 2009 – 3 gennaioJour 49-60, 23 décembre 2009 – 3 janvier

Dystans – 25 km Start – 19.35 Koniec jazdy – 21.30 Warunki – ocena 4, słaby sprzyjający wiatr, jazda po zmroku, niebezpieczne dziury na szosie co jakiś czas. Rankiem dzielimy się obowiązkami – wraz z Lajborem i Kasprem urządzamy przed domem Hameda warsztat rowerowy. Fadel załatwia w mieście nowe dętki i inne drobne sprawy, Ania przepisuje swój dziennik w kafejce internetowej....

Wigilia na Saharze, niezapowiedziani goście… (dzień 50)

Dziś pędzimy jak szaleni. Chcemy przejechać jak najwięcej kilometrów, bo goni nas czas. Szkoda, że nie przesunęliśmy jednak wylotu z Kairu. Myślę że wiele tracimy, goniąc tak… No cóż, nie ma jednak co biadolić, dziś Wieczerza, czas pomyśleć o potrawach, choince. Droga wciąż kamienista, jedziemy przez podnóże Harugów. W Ojczyźnie pewnie za oknami będzie biało, u nas tymczasem –...

Pumeks czy asfalt? To jest lawa!!! (dzień 49)

(…) Zaczynam nucić kolędy, jutro Wigilia! Zbliżamy się do ciemnego pasma Harugów Czarnych. Z żółtego piachu nagle wyrasta coś czarnego. Wygląda to tak, jak byśmy, jadąc polną drogą, nagle dojechali do wielkiej asfaltowej drogi, ale takiej dla olbrzymów. Oto docieramy do czegoś, co kiedyś wrzało, syczało, bulgotało i wypalało wszystko, co żyło i co żyć jeszcze nie zdążyło. Lawa!...

Slalomem przez jęzory czarnej lawy (dzień 49)

2614 km Dystans: 40 km Start: 13.00 Koniec jazdy: 18.00 Warunki: (ocena 3+) lekki sprzyjający wiatr. Początkowo dobra gruntowa droga, ostatnie dwie godziny to przedzieranie się przez magmowe skały. Niebo lekko zachmurzone. Poprzedniej nocy radośnie i długo świętowaliśmy uratowanie Mediny. Towarzyszył nam także Mohammed (kierowca pustynny z Uadi Tour), który specjalnie przyjechał spotkać się z nami do...

Wydobywamy ze studni szczeniaka! – „MEDINA” (dzień 48)Dias 27-48, 1-22 de Dezembro Para o Egito

Wiatr ustał, uff! Żwirową drogą dojeżdżamy do Al Foka – pierwszej miejscowości od kilku dni. Lokujemy się na stacji benzynowej (tradycyjnie) i nawiązujemy znajomość z Ahmedem Kadim, właścicielem obiektu, oraz remontujemy nadwerężone trudnym terenem rowery. Nieopodal jest kibelek z bieżącą wodą – bomba, będzie kąpiel! – Chcecie zobaczyć starą medynę? – proponuje Ahmed. Co za pytanie,...

Za 3 dni Wigilia, a my gdzieś pośrodku niczego… (dzień 47)Day 27-48, December 1st-22ndGiorni: 27-48, il 1-22 dicembreJour 27-48, 1-22 décembre

Budzi nas gwałtownie zrywająca się wichura, która szarpie śpiworami. Zbieramy się dziś wcześniej i szybciej. Na śniadanie resztki kuskusu z wczoraj.(…) Gubię okulary. Jaka szkoda, polubiłam je, a te zapasowe cisną za uszami. Jedziemy hamadą. Po obiedzie zostawiamy jak zwykle resztki pokarmu zwierzętom (których i tak nie ma). Jedzie się żmudnie, pod wiatr, wolno. Już wolę kamienie niż ten...

Jazda po Saharze rowerem jest możliwa, ale…

Największym problemem dla roweru jest piasek. Piaszczyste nawierzchnie są tutaj jednak zróżnicowane. Po prawdziwych wydmach w zasadzie jeździć się nie da, choć na I etapie zdarzało nam się wielokrotnie zjeżdżać z wielkiej wydmy. Musi to być stok po stronie nawietrznej, gdzie piasek jest bardziej zbity i tworzy nawierzchnię wystarczająco twardą, aby utrzymać cyklistę na nieobciążonym sakwami...

Gdzie te jaskinie? Harugi Czarne i podróżne dylematy… (dzień 46)

2472 km Sztafety Dystans – 44 km Start – 9.15 Koniec jazdy – 18.00 Warunki – ocena 3=, bezwietrznie, za to teren przez większość dnia bardzo trudny do jazdy rowerem. Cieplej niż zwykle, temperatura odczuwalna w ciągu dnia ok. 30°C Najważniejsze wydarzenia: O świcie, podczas gdy wszyscy jeszcze śpią, Marcin i Ania ruszają wraz z Hamidem do oddalonego o 3 km od obozu bajorka, z wodą deszczową....

Harugi Białe, szalone skoki i magia kamieni (dzień 45)

2428 km Sztafety Dystans – 68 km Start – 09.15 Koniec jazdy – 18.30 Warunki – ocena 3+ (Ania nie zabiera głosu w tej sprawie), jazda po różnej nawierzchni, jednak większość trasy można określić mianem grząskiej. Słońce nie zawodzi. Lekki wiaterek z boku, pod wieczór nasilający się, ale wiejący w plecy. Najważniejsze wydarzenia: Dziś to był dzień! Po dwóch godzinach jazdy dotarliśmy...

Różowa Hammada i niecodzienne spotkanie z Tuaregami (dzień 44)

2360 km Sztafety Dystans – 62 km Start – 09.25 Koniec jazdy – 17.50 Warunki – (ocena 3+ (Ania daje 3–), jazda po piasku, w ciągu całego dnia stopniowo przechodzącego w hammadę. Płasko. Słońce, błękit nieba, początkowo bezwietrznie, popołudniu lekki wiatr w plecy. Najważniejsze wydarzenia: Rozpoczęliśmy etap pustynny – najbardziej oczekiwany przez nas wszystkich. Przed nami odcinek Timsah...

Koniec asfaltu!!! Wjeżdżamy w dzicz! (dzień 43)

2298 km Sztafety Dystans –33 km Start – 09.30 Koniec jazdy – 11.00 Warunki – (ocena 5) Krótki i przyjemny dojazd do Timsah, z powrotem piękne słońce na błękitnym bezchmurnym niebie. Najważniejsze wydarzenia: – Docieramy do Timsah – miejscowości, gdzie kończy się asfalt. Zatrzymujemy się na stacji benzynowej, gdzie spędzamy resztę dnia na przygotowaniach do etapu pustynnego. Zmieniamy w...

Jazda bez trzymanki przez 12 km! (dzień 41)

2156 km Dystans –81 km Start – 13.00 Koniec jazdy – 17.35 Warunki – (ocena 5) początkowo bezwietrznie, następnie nasilający się wiatr w plecy – yallah!!! (dawaj!), szosa gładka, płasko Najważniejsze wydarzenia: – Spraw w Murzuku kilka, w tym relacji do Was wysyłka. – Sprzedawca na stacji benzynowej, widząc nasze zaparkowane rowery, chwyta ze sklepowej półki puszkę oleju do silnika motoru....

Skutki spania na żarze (dzień 39)

2003 km Dystans: 57 km Start: 12.30 (po dojeździe do szosy) Koniec jazdy: 17.55 Warunki (ocena 4): niebo zachmurzone, lekki, ale dający się we znaki przeciwny wiatr, remont szosy na odcinku 20 km – jazda terenowa. Ok 18.00 st. C. Dzień w skrócie: – Dialog w języku polskim: Mohammed: „Proszę, daj mi trochę pepsi.” Hamid, podając plastykową butelkę: „Proszę.” – Bociany!...

Nowe wcielenia Fadela i pierwsze lekcje arabskiego (dzień 37)

Dystans: 89 km Start: godz. 9.50 Koniec jazdy: 17.30 Warunki: (ocena 4) lekki, ale wyraźny wiatr w twarz, lekko zachmurzone niebo, ok 18 st. C., szosa na przemian w lepszym i gorszym stanie – w nocy słoik miodu wylał się na matę stanowiącą podłogę na biwakach. Oblizujemy śpiwory. – złapałem gumę – sprawcą okazał się wielki kolec akacji. – słuchamy z kasety Hamida Tinariven – wspaniałej...

Słów kilka od Fadela (dzień 37)

Salut  à tous, mes sacrés  voeux à Afrykanowaka, que leur objectif se realise à bon plan. Je suis tres touché des traces de Kazimierz Nowak. – ce heros qui n’avait jamais peur de rien d’aucune obstacles devant lui. Voila je suis la à nouveau avec le deuxième equipe  ( PRZERZUTKA Z SAHARY ),-, Dominik ,  leader,  Laye , Kasper et Ania . C est une equipe  compréhensive, très sympas...

Libia – inna Afryka

Ci, którzy poznali inne kraje północnej czy zachodniej Afryki, odwiedzając Libię, dostrzegą kilka istotnych różnic. Tutejsi mieszkańcy inaczej reagują na widok przybysza ze świata Zachodu. Przechadzając się po Trypolisie, czujemy się zupełnie swobodnie, nikt nas nie zaczepia, nie zagaduje, nikt nie próbuje nam czegoś sprzedać. Owszem, napotykając białych rowerzystów objuczonych żółtymi...

Przywitanie z Przerzutką z Sahary, przekazanie pałeczki (dzień 34)

Witam wszystkich w imieniu całej ekipy II etapu Sztafety Afryka Nowaka! Wymiana zespołu nastąpiła w Trypolisie, dokąd Uadi Tour dotarł naszym samochodem prosto z Ghatu, zostawiając po drodze rowery w Aweynat. Lajbor i Kaspi (Marcin Lajborek i Kasper Piasecki) już od 1 grudnia czekali na nas w Trypolisie, a dokładnie w Jęzorze, jak spolszczył Lai nazwę nieco oddalonej od centrum dzielnicy Trypolisu o...

„Bogini Tuarega”

(1 grudnia 2009, Casillero del Diablo) Na gmaszysku zamku diabła skamieniałe stoją wieże. Nocą, kiedy mrok zapada, z wież wychodzą tych żołnierze. W świetle pełni księżycowym blask uchyla tajemnicy. Zamku strzegą bezimienni tuarescy wojownicy. Litham twarze ich okrywa, tylko oczy świecą w ciszy. Srebrny telek przytroczony, zwycięstw licznych nikt nie zliczy. Strzegą wiernie swej królowej. Co noc...

Po co to wszystko? (dzień 26)الأیام من 14 إلى 26 للرحلة: من 18 إلى 30 نوفمبر / تشرین الثانيNo deserto – Dias 14-26, 18-30 de Novembro

I po co to wszystko? Po co przez 13 dni zarzynamy się na pustyni? W palącym słońcu, w szalejącym i wyjącym przeraźliwie przednim wietrze, na podłożach kompletnie nie nadających się do jazdy na rowerze, usłanych kamieniami i głazami wszelkiej maści, po kostki w piachu lub grzęznąc w piaskowych pułapkach zapadniach. Po co nocna gonitwa za odlatującym w wichurze namiotem? Po co codzienne pisanie...

„Inshallah” (dzień 23)

Powoli wyjeżdżamy z piachów. Nadal jedziemy bez przyczepek. Co prawda sygnalizowany przez kierowcę 10 kilometrowy odcinek opuszczania ramli ma finalnie 40 kilometrów, ale to już przestało na nas robić wrażenie. Pojawia się droga szutrowo-piaskowa. Tempo wzrasta i dojeżdżamy do pisty (drogi dojazdowej do campów wydobywczych). Właśnie w tym miejscu, na skrzyżowaniu dróg. Przy kałuży wody...

„Piaszczyści cykliści”

27 listopada 2009, Ramla Al Atshan PIASZCZYŚCI CYKLIŚCI Środkiem szlaku piaszczystego szli cykliści maszerując. Pośród kształtów rozproszonych śladów śmiałka poszukując. Pośpieszali jednoślady rozproszeni w świecie ciszy. Pieśń o szczęściu nieśli w duszach, gdzieś, gdzie radość śpiewną słyszysz. Szurał, trzeszcząc, szum ich podeszw. Rowerzyści zamaszyście wśród piaszczystych...

Marszu potępieńców dzień drugi (dzień 21 i 22)

25 i 26 listopada „Marszu potępieńców dzień drugi”– rozpoczyna miło dzień Zbyszek. Dwa pełne dni spędzamy przepychając rowery przez piaski. Pierwszy dzień był bardziej wymagający. Zbyszek kompletnie zatarł sobie nogi. Nakleił kilka plastrów. Szedł kawałek drogi boso. Ponownie nakleił plastry. Tym razem od strony podeszew. Potem pożycza sandały od Fadela i w nich już do końca drepcze...

Kobiece diuny (dzień 20)

Przed olbrzymimi wydmami jemy porządny obiadek i modyfikujemy rowery do walki z połaciami piasku. Dominik jako jedyny postanawia przejść ramlę z przyczepką. Przed nami olbrzymia 200-stu metrowa może wyższa potężna wydma, którą na szczęście mijamy z prawej. Znajdujemy się ponownie na rozłożystym płaskowyżu tym razem piaskowym. Idziemy z prędkością średnio 5,5 km/h prowadząc rowery bez bagażu,...


Design: ITidea
Hosting: Seetech - Wdrożenia Microsoft Dynamics NAV