Dystans: 89 km
Start: godz. 9.50
Koniec jazdy: 17.30
Warunki: (ocena 4) lekki, ale wyraźny wiatr w twarz, lekko zachmurzone niebo, ok 18 st. C., szosa na przemian w lepszym i gorszym stanie
– w nocy słoik miodu wylał się na matę stanowiącą podłogę na biwakach. Oblizujemy śpiwory.
– złapałem gumę – sprawcą okazał się wielki kolec akacji.
– słuchamy z kasety Hamida Tinariven – wspaniałej tuareskiej muzyki – na każdym przystanku.
– docieramy do polskiej bazy koło Ubari – zastajemy tu tylko lokalnych stróżów, ale i tak, złaknieni prysznica i wygodnych łóżek, cieszymy się bardzo.
Rozmówki polsko-arabskie
Uczymy się. My i oni. Fadel i Hamid coraz częściej dopytują po kryjomu któregoś z nas o jakiś zwrot po polsku, aby przy najbliższej okazji nieoczekiwanie zabłysnąć w całym gronie nieźle artykułowanym np. „podaj mi proszę trochę wody”. My także chętnie przyswajamy sobie podstawowe zwroty po arabsku. Hamdulillah!!! (dzięki Bogu). Najbardziej aktywny na tym polu jest Kasper, który potrafi napisać po arabsku „Bolanda” (Polska) i swoje imię. Siedzimy właśnie przy ognisku, a Marcin stwierdza, że na koniec to będziemy sobie rozmawiać po arabsku ot tak – dialogi choćby krótkie, ale dogadamy się w podstawowych kwestiach. In-szallah!
A tymczasem funkcjonują między nami na równych prawach angielski, arabski, polski i francuski.
Fadel – nowe wcielenia
Nasz afrykański uczestnik sztafety przejechał na rowerze w I etapie część trasy, ale najbardziej wsławił się umiejętnościami kulinarnymi. Od początku wyprawy każdego wieczoru przygotowywał wspaniałe posiłki. Chętni oddawałem mu od czasu do czasu swój aparat fotograficzny. W II etapie Fadel otrzymał kolejną rolę – stał się asystentem Kaspra w dziedzinie kręcenia filmów. Wystarczyła krótka lekcja obsługi, a wczoraj i dziś samodzielnie kręcił nas z samochodu profesjonalnym sprzętem filmowym. Wczoraj wieczorem, po przejrzeniu nakręconego materiału, Kasper z uznaniem pokiwał głową…
Kącik miłośników sprzętu
Firma Brennabor zapewnia nam serwis sprzętu. Dzięki temu możemy na bieżąco modyfikować nasze rowery w zależności od bieżących potrzeb. Oto zmiany na II etapie:
1. Zamówiliśmy i wymieniliśmy opony. Ponieważ 3/4 naszej trasy przebiegać będzie szosą, to zdecydowaliśmy się na założenie szosówek. Są to opony firmy Schwalbe – Marathon XR 1.75′. Na odcinek terenowy (Tussah–Zellah) założymy terenówki.
2. Wymieniliśmy nóżki – na tzw. motorowe. Są dużo stabilniejsze, a poza tym można dokonać podstawowych regulacji oraz napraw roweru bez konieczności odwracania go do góry nogami.
3. Zamówiliśmy także lusterka – niestety okazało się, że rura kierownicy ma za małą średnicę i gwint rozporowy lusterka się nie mieści. Spróbujemy jeszcze jakoś je zaadaptować.
Ania przywiozła ze sobą etapową maskotkę – od teraz nasz miś Kazio będzie podróżował razem z nami.