KapTOUR coraz bliżej Czadu! Relacja br. Roberta Wnuka z Bocaranga

Witam serdecznie wszystkich sympatyków Afryki Nowaka. Etap 19 i ½, czyli KapTOUR, jest w drodze z Bouar (RŚA) do Goré (Czad). Ola i Zbyszek przyjechali do Bocaranga cali i zdrowi (no, może nie do końca), a o tym, jak wyglądał ich powrót już wiecie.

W Bocaranga Sztafeta zatrzymała się przez tydzień. Do kogo zawieźć pałeczkę, skoro następny uczestnik etapu dopiero szykował swój samochód w Bouar i nie było go na miejscu? Do granicy z Czadem zostało tymczasem 95 km. We wtorek (21 czerwca) popołudniu zdecydowałem, że pojadę motocyklem do Ndim – 38 km od Bocaranga. Samochodem to półtorej godziny drogi, motocyklem około godziny. Na tym odcinku zawsze się zastanawiam, czy jechać środkiem drogi, poboczem, rowem czy może przez brousse. Po prostu nie ma różnicy.

Pagórki, wzniesienia, kilka mostów, kilka małych rzek. Niesamowita cisza i spokój. Ci, którzy poznali choć trochę Afrykę, oddychali jej powietrzem, zachłysnęli się jej zapachem, ci, którzy postawili stopy w środku niezamieszkanych dzikich terenów, wiedzą, że to niezapomniane chwile. I chyba będą zawsze chcieli tu powrócić. Istny raj dla poszukiwacza przygód i nowych doświadczeń. Palące słońce, ciepły wiatr, zieleń zieleńsza od samej zieleni, wszędobylskie mrówki, komary i inne owady chcą cię dopaść na każdym kroku. Krwiopijcy! Chociaż po kilku latach spędzonych na ziemi afrykańskiej wydaje się, że nawet ci, którzy przenoszą plasmodium falciparum, nie są już tacy straszni, bo chyba znudziła im się nasza krew. Cóż jeszcze można wyssać z misjonarza? To co można, już i tak zostało wyssane. A jednak! A jednak chrzest malarii pokazuje słabość natury ludzkiej i zawodność wszechmocnej cywilizacji wobec malutkiego komara (komarzycy). Bezsilność, bezradność, niemoc. Ale też i wreszcie nowe zwycięstwo.

Na drodze, którą jechałem, oczywiście spotkałem dzikie zwierzęta. Zacznę wymieniać: dwie małe myszki, jedna z długim ogonem i nosem, dość mała i jedna większa. Tej małej nawet i kot nie ruszy, a żywot tej większej zapewne skończy się kiedyś na patelni (swoją drogą czasami jakiś kawałek mięsa nie zaszkodzi). Później też dwie małe kuropatwy i jedna dzika perliczka. Nieopodal małej rzeki natomiast kilkaset motyli. Pospolite, ale jakże piękne. Gdzieniegdzie kilka małych jaszczurek.

Na drodze spotkałem kilkadziesiąt osób idących pieszo, kilkoro na rowerach, kilkoro przy rowerach, kilkoro pod rowerami (częsta pozycja rowerzysty po złapaniu gumy). Większość wracała z pracy na swoim polu. Pola orzeszków ziemnych, kukurydzy, manioku, prosa, sorga. Plantacje warzyw, marchwi, cebuli, sałaty i innych lokalnych przysmaków. Widziałem też dwukołowy ciągnik (jedyny w promieniu 200 km) albo coś przypominającego go na polu ryżowym. Od kilku lat w naszym regionie uprawia się ryż. Jeszcze kilka owadów na twarzy, na okularach, kilka zadrapań na nogach i jestem na miejscu.

Na misji w Ndim bracia przyjęli mnie życzliwie. Br. Robert Wieczorek był już gotowy do trasy ze swoim rowerem. Spragnionemu dali kubek zimnego napoju, ustaliliśmy plan pozostałej trasy, wymieniliśmy poglądy kilka idei na przyszłość, zrobiliśmy zdjęcia do albumu i ruszyłem w drogę powrotną.

W domu, na misji, pod wieczór jeszcze więcej śladów owadów rozbitych na okularach, na policzkach, kilka nowych drobnych zadrapań od przydrożnych krzewów i gałęzi oraz czekanie na zapadającą noc. Zmrok trwa ledwie piętnaście minut, więc cieszyć się trzeba każdą chwilą.

Zapraszam do Bocaranga, na Mission Catholique – „przyjęcie po polsku”. Uczestnikom, tym, których spotkałem w Bangui, i wszystkim pozostałym, szerokiej czadowej drogi.

[br Robert Wnuk OFMCap – misjonarz]

 

2 komentarze to “KapTOUR coraz bliżej Czadu! Relacja br. Roberta Wnuka z Bocaranga

  1. Chris pisze:

    Jak widać na fot.2, afrykańscy cykliści stroje maja perspektywiczne na ogół. Pewnie ze swych zelaznych rumaków spogladaja na perspektywiczne rowery.

  2. Agnieszka pisze:

    Witaj Robert, ja tez pozdrawiam:) Przypomniales mi o tych motylach, w RSA byly piekne, podczas jazdy wszedzie dookola motyle, kolorowe w ogormych ilosciach, juz Nowak o tym pisal… Pozdrawiam tez bardzo brata Roberta Wieczorek, wlasnie zaczelam czytac jego ksiazke „Listy z Serca Afryki” – i tylko zaluje ze nie trafila w moje rece przed podroza do RSA.

Design: ITidea
Hosting: Seetech - Wdrożenia Microsoft Dynamics NAV