Pod koniec ubiegłego stulecia dojechał lądem z Rzeszowa do Kathmandu i tak mu zostało. Zwiedził od tej pory kawałek wschodu i raczej nie myślał zbytnio o Afryce. Jeśli do tego dodamy, że od jazdy rowerem boli go kręgosłup, to w zasadzie nie wiadomo co robi w tym doborowym towarzystwie.
– Jak to co? Przecież mamy przez Sudan statkiem płynąć – odpowiada. – To dam radę raczej. Czy nie?
Bywa też dziennikarzem. Zwłaszcza w podkarpackich Nowinach i na portalu Peron4.
to ja chcę na wschód jak będziesz się znowu wybierał kiedyś:) w tamtym roku byłam na twoich urodzinach z ciugiem i krzemieniem:) a teraz się okazuje, że znacie się z seniorem;-) pozdrawiam, monia