Kabwe (Broken Hill)-Chisamba- Kasisi
Jeden dzień rozłąki z brennaborami przeznaczony na śledztwo w Kabwe wystarczył. Oprani, dożywieni i wypoczęci jesteśmy gotowi do drogi. Przed wyjazdem, na niedzielne nabożeństwo został wydelegowany Tomasz, który po mszy przykładnie zrelacjonował nam całe kazanie, wprawdzie odprawione w „nie do końca” zrozumiałym języku chibebma, ale jako że został jego bohaterem wywołanym na środek, a nazwisko „Nowak” padło w nim kilkakrotnie, przesłanie było jasne: wytrwałość i determinacja, niezawodnie pomagają osiągnąć cel.
Piętnaście kilometrów za Kabwe zjeżdżamy z Asfaltu na szutrową drogę, ciągnącą się wzdłuż torów kolejowych. Tędy 77 lat temu jechał Kazik. Mimo trudnych podjazdów i wybojów jesteśmy oczarowani, naszym oczom ukazuje się bezkresna Afryka, na landszafcie brak jedynie żyraf, słoni i lwów 😉
Zmęczeni, ale szczęśliwi docieramy do Chibemba – małej miejscowości gdzie poza stacją kolejową, kościołem i upragnioną zimną coca colą nie ma nic.
– „O!! Zimna coca cola będzie!” – zawołał do mnie Rafał.
Radosny okrzyk podchwycony przez miejscowego chłopca, „ZIMNA COCACOLA!”, dosłyszał po chwili jadącemu przed nami Wojtek.
– „Do You speak Polish?” – spytał Wojtek podejrzliwie.
Ale chłopiec pokręcił przecząco głową.
– „So where is zimna coca cola?”
Malec bez wahania wskazał palcem na mnie… tak zyskałam nową ksywkę 😉
Jedyny nocleg, jaki wchodził w grę w Chilemba to cztery prywatne pałace, tylko trzeba jeszcze poszukać dobrego gruntu dla ich rozstawienia. Nowak spędził tu noc przy misji katolickiej, więc i my pukamy do bram kościoła.
Tak trafiamy pod opiekę księdza Dominique – proboszcza pochodzącego z Rwandy. , z pochodzenia z Ruandy. Zafascynowany naszą misją przyjął nas z otwartymi szeroko ramionami.
Ojciec Dominique oprowadził nas po swoim gospodarstwie, w tym po starym budynku świątyni, wybudowanym przed 1933 rokiem. Wspaniałe kolejne miejsce na tabliczkę pamiątkową, ale jej przykręcenie odkładamy na ranek, by przed snem powganiać się jeszcze w telewizor nastawiony na stacje aljazeera, gdzie co pewien czas pojawiają się wiadomości o przebiegu drugiej tury wyborów prezydenckich w Polsce. Gdy wstaliśmy rano, okazało się, że tabliczka jest już przymocowana.
Kolejny dzień na żwirówko-szutrówkach, popołudniu dotarliśmy do Kasisi, gdzie powitały nas polskie misjonarki – Siostry Miłosierdzia Bożego. Jesteśmy pod wrażeniem ich działalności. To najdzielniejsze matki, jakie spotkaliśmy w Zambii, mają pod opieką ponad 250 dzieci… począwszy od tygodniowych bliźniaczek.
Prowadzą tu szkolę i najstarszy w Zambii sierociniec, idealne miejsce na kolejna tabliczkę. Główny budynek – biuro i „recepcja” nic się nie zmienił od czasów Kazika, tu najpewniej spędził kilka nocy podczas swojej podróży. Siostra Jolanta – w Zambii służy od 65 lat, oprowadzając nas, opowiada swoje niezwykłe losy i historię sierocińca, zwiedzamy stary kościół, dom misyjny Jezuitów i cmentarz, na którym zostali pochowani pierwsi polscy duszpasterze w Zambii: ojcowie Kodrzycki i Bojanowski.
Wieczorem szczęśliwie dotarliśmy do Lusaki.
Jutro dzień dla rowerów…
Agnieszka Grudowska
Zambia, 5 lipca 2010 roku
W 2008 roku odwiedziłem misję Kasisi, wtedy jeszcze była tam ksiądz polski, który od 30 lat pełnił misję w tym miejscu, wygląda na to, że już go nie ma, a był naprawdę wspaniałym człowiekiem…
Kłaniam się w pas wszystkim „bazungu”, chociaż na tym lub w tym słońcu to o bazungu będzie świadczyć niedługo wyłącznie zdjęcie w paszporcie. Trzymamy za Was kciuki i za bardzo nie żałujcie że brak Wam bliskości lwa. Nie wszyscy z Was, wiedzą, poza Rafałkiem, jak w takiej sytuacji poprawnie się zachować.
Rafal będę mówił Ci „Effendi”
pozdrowienia
Wojtek i Ania
Pawel is telling me of all your adventures, and I am very impressed.
You will return a better man, I am sure.
Best Wishes to all of you, Sheila F.
Brawa – Wzruuszenia – Trudnosci – Pozdrowienia a odemnie Gratulacje i pytanie czy znacie wyniki z Afryki (pilka nozna) i czy juz tam wiedza kto bedzie mistrzem tego tak ladnie zorganizowanego turneju P.
Pozdrowienia dla afrykańskich wędrowców!
Mamy nadzieję zobaczyć chociaż na fotografiach afrykańskie zachwycające widoki przez was oglądane i podziwiane!?
Rafale jak sprawują się na afrykańskiej ziemi „nieśmiertelne” żeglarskie buty ?
Wasza trasa to nie tylko pokonywanie trudności, by udowodnić sobie sprawność fizyczną.Spotykacie ludzi, którzy swoim życiem pokazują, jak wiele mozna zrobić dla innych, nie szukając rozgłosu.Wobec tego nikt nie może przejść obojętnie.Brawo!Ta podróż to także przemiana duchowa. Tak mniemam.Szczęść Wam Boże!!
To wzruszające,że na swojej trasie spotykacie się z taką życzliwością wielu ludzi-i to nie tylko Polaków!
Ja dzisiaj przejechałam….hm 40km,to ułamek w porównaniu do Waszej trasy,a lwy i zyrafy – to niestety tylko w ZOO,a Wam może jakieś słoniątko drogę przebiegnie!!
„Szerokiej”drogi.
P.Agnieszko-wspaniale czyta się Pani relacje-dziękuję.
Brawo!!! Ja mam trochę inne odczucia jeżeli chodzi o podróż po Afryce , dosta łam od Romy Wierzbickiej listy Kazimierza Nowaka do syna ,pisane podczas jego 5 letniej podróży po Afryce,są przepojone tak wielką tęsknotą,czytając je bardzo się cieszę,że Wy macie to szczęście i podróżujecie w innych,bardziej cywilizowanych czasach.Życzę Wam dużo wytrwałości,wielu cudownych/bo afrykańskich/chwil. Pa