Termin: 10 grudnia 2010 r. – 5 stycznia 2011 r.
Uczestnicy:
„(…) List ten wyślę już z Angoli (…) Podam też adres nowy, ale do miasta portowego tylko – gdzie jest polski konsul honorowy (Portugalczyk nie Polak). Nie mam wcale zamiaru zwiedzić tą część Angoli – nic tam ciekawego – małe nadmorskie miasta – dużo bastardów i brudu kolonialnego. Wolę centralną część Angoli – to jest wschodnią – pogranicze Conga Belg. – krokodyle – hypopotamy – słonie i ludzie pierwotni jeszcze – to dla mnie korzystniejsze! Za parę dni złożę plan poruszania …”Na początku listopada 1934 roku Kazimierz Nowak przekroczył granicę ówczesnej Afryki Południowo-Zachodniej, terytorium mandatowego RPA i Angoli, będącej kolonią portugalską.
„(…) ANGOLA! Właściwie to była to jedna z najlżejszych granic – mimo, że zakaz wprowadzania koni – a potem ten cały mur graniczny jak wszędzie. Obrałem, ale umyślnie jak zawsze taką dziurę przez którą będzie można wleźć. Nikt bowiem tędy nie przejeżdża – a poza nadgranicznym ruchem jest tu punkt zupełnie martwy – Afryka murzyńska. (…)”Mamy nadzieję, że i dla nas nie będzie to trudna granica, tym bardziej, że od lat pracują tu Polacy!!
„(…) Tu niedaleko od miejsca, w którym mieszkam, dwaj Polacy zbudowali od podstaw granicę. Dosłownie zbudowali. Przejścia, wiaty, szlabany, biura, nauczyli pracować młodych angolańskich celników, wprowadzili własne system rejestru danych, słowem wszystko. To trochę niesamowite, co zobaczyłam i naprawdę niezwykłe. Ta granica tętni życiem i daje nadzieje na rychłe odrodzenie, na rozwój. Ta granica karmi całą prowincję i znaczną część Angoli. Ta granica przywraca nadzieje na poprawę życia zniszczonego wojną kraju. Siedzę sobie i piszę, w takim miejscu na ziemi, o którym nikt w moim kraju nie pomyślałby, że może istnieć, zerkam w stronę otwartych drzwi. A tam? Afryka wypełnia całą przestrzeń i flaga powiewa, biało-czerwona, blada od słońca, ale wyniosła i dumna, jak dumne jest moje polskie serce. Dumne, bo Polska pracuje dla świata. Dla najbardziej potrzebującego kawałka świata. Dorota żona Mirka„(więcej: http://www.mojaafryka.republika.pl/zapiski%206.htm)
Przejęcie „pałeczki” i rowerów planujemy na 10 grudnia, w pasie „ziemi niczyjej”, pomiędzy Namibią i Angolą, restrykcje wjazdowe obu krajów powodują, że żadna z ekip nie zdecydowała się na dodatkowe formalności wizowe, dlatego drużyna Filipa Kierzeka nadjedzie, do miejsca spotkania, od południa, my natomiast od północy…
Nowak drogę od Windhoeku, stolicy współczesnej Namibii, do Nowej Lizbony w Angoli (obecnie Huambo) pokonał konno – nie mamy nic przeciwko koniom, wręcz przeciwnie – i dlatego sztafeta na tym odcinku przemieszczać się będzie wciąż wykorzystując ulubiony środek lokomocji Nowaka – rower, dla wierzchowców to bardzo niesprzyjający okres, a i dla nas „zestawienie konnej karawany” nie jest najprostsze, stąd decyzja, że trasa ta zostanie konno odbyta w bardziej sprzyjających warunkach.
Ostatecznie jedzie nas czwórka – Ewa i Jerzy debiutują na trasie Nowaka, Agnieszka i Norbert zmierzyli się już z „jazdą na Nowaka” w Zambii i Zimbabwe. Czeka nas, wcale nie łatwe, 600 kilometrów szlakiem Nowaka i drugie tyle z Huambo do Luandy, której Nowak nie odwiedził, ale w której znajduje się Polska ambasada, gdzie mamy nadzieję przekazać „pałeczkę” ekipie Piotra Sudoła.
Drogę, którą musimy przebyć znaczą liczne pola minowe – pozostałości po, prawie trzydziestoletniej, wojnie domowej, duża część niebezpieczeństw jest już zlokalizowana, czasem także unieszkodliwiona – jesteśmy pewni, że zachowując zdrowy rozsądek, nie przekonamy się o skuteczności przeciwpiechotnych min produkcji kubańskiej, chińskiej, rosyjskiej czy amerykańskiej… Wstępny rekonesans przeprowadziliśmy wykorzystując informacje jakimi dysponował Michał Synowiec, „stary bywalec” angolskich bezdroży…
Trasę z granicy pokonamy głównie bocznymi drogami, wpierw poprowadzą nas przez prowincję Cunene, następnie Huila i Huambo – liczymy się z tym, że pora deszczowa może pokrzyżować nam plany i nie zdążymy dojechać rowerami do Luandy, dlatego planem minimum jest dla nas znalezienie Fazendy Boa Serra (kilkadziesiąt kilometrów na północ od Huambo), dawnej własności hrabiego Zamoyskiego, na której Nowak spędził Święta Bożego Narodzenia roku 1934, a także Nowy Rok 1935 i kilka kolejnych tygodni w oczekiwaniu na korespondencję i paczki od żony… Jeśli okoliczności będą nam sprzyjać, na co bardzo liczymy, do Luandy dojedziemy rowerami około 2-3 stycznia 2011 roku.
Święta Bożego Narodzenia prawdopodobnie spędzimy w Huambo, niestety nie mieszkają już tam Polacy, osadnicy z lat trzydziestych XX w., są natomiast nasi południowi sąsiedzi, Czesi, których chcielibyśmy poznać i zapoznać z historią Kazika…
W drodze do Nowej Lizbony odszukamy kilka misji katolickich w których gościnę otrzymał Kazik Nowak, m.in. w Mupa, Kubango, Sangueve, Quipeio… Właśnie w tych miejscach powiesimy tabliczki upamiętniające trasę polskiego podróżnika. Jeśli uzyskamy zgodę, „nowakową” tabliczkę chcielibyśmy umieścić także na granicy angolsko-namibijskiej oraz w okolicach plantacji Boa Serra.
Na koniec naszej drogi chcielibyśmy odwiedzić Ośrodek Świętego Łukasza w Kifangondo pod Luandą…
Serdecznie dziękujemy wszystkim, którzy pomogli nam w organizacji tego etapu, nie sposób wymienić wszystkich…Profesor Eugeniusz Rzewuski, Dorota i Mirek Łajło, Anna Kudarewska, Anna Kuna, Jarosław Popis… jesteśmy Wam wdzięczni za wsparcie, przekazanie ogromnej wiedzy o Angoli i przygotowywanie do panujących tam realiów…
Jeśli chcesz się z nami skontaktować, dzwoń: Aga: +48 697 68 79 42, Norbert +48 780 53 37 35
A tak zaplanowany jest nasz etap:
Pokaż warianty trasy etapu Angola1 na większej mapie
UWAGA KONKURS!! wciąż zastanawiamy się nad nazwą etapu, prosimy o podpowiedzi, zamieszczajcie je w komentarzach – osobie, która najbardziej nam pomoże w wyborze nazwy etapu, przekażemy trójkołowy, metalowy rowerek, rękodzieło wykonane przez Zimbabweńskiego uchodźcę, który sprzedawał swoje wyroby na targu burskim w Pretorii… umieszczając komentarz nie zapomnijcie podać prawidłowy adres e-mail 😉
Konkurs rozstrzygnięty – wygrywają Agnieszka i Ewa za kolektywną pracę przy powstawaniu nazwy etapu: Szpiedzy Kazika w Krainie Deszczowców obie otrzymują nagrody główne, czyli po rowerze!
[…] etapu 14. – Angola1, […]
na wesoło:”Tyłek nas boli od pięknej Angoli”
no to chyba wreszcie mamy nazwę etapu!
koprodukcja Ewy i Agnieszki czyli: Szpiedzy Kazika w Krainie Deszczowców!
jeszcze trzy dni czekamy na propozycje
Szpiedzy Kazika w Krainie deszczowców!
Przez błoto/dżunglę Raju Pierwotnego;)
nazwa sugerowana przez Witka jest dość ciekawa;) ale Mampoer ma w tej chwili największe szanse, tylko jak my ten rowerek przetransportujemy do Joburga??
na propozycje czekamy jeszcze kilka dni;)
co, gdzie, jak
Może: „W hołdzie królowi ngola”?
A może: „Rowerem w Błocie” 😉
Kogo łydka boli w Angoli ?
Afryka
Nowaka
Głosi
Orędzie
Ludności
Angoli