Atbara (105 dzień sztafety, 17 luty 2010)

Po przeszło tygodniu powracamy na szlak wierny trasie Kazimierza Nowaka z roku 1932. W listach do żony, tak pisał o pustyni, którą dane mu było zobaczyć z wagonu kolejowego na trasie Wadi Halfa – Atbara: Zresztą Maryś, pustynia jaka mię dzieli od Atbara, to też nie igraszki – przepłacić by można życiem. A co by potem z Wami było? Poddaje się zatem woli władz, a gdy dodam, że jestem bezbronny, a to Sudan, i to, że zdrowie moje liche, i w dodatku słońce zieje ogniem, więc ani mi żal wydanych pięknych funtowych papierków.
Skoro człowiek nieustraszony, który samotnie przemierzył jałowe połaci pustyń libijskich, tak mówi o tym skrawku Sahary, to bardzo dobrze, że zrealizowaliśmy jego niespełnione marzenia i szczęśliwie dotarliśmy do Atbara. Atbara jest ważnym węzłem kolejowym, z którego pociągi rozchodzą się na trzy strony, jak pisze Nowak w swoich reportażach. Wtedy, jeszcze w epoce pary, kolej żelazna faktycznie odgrywała niezwykle istotną rolę, łącząc wraz z odcinkami rzecznymi Kair z Kapsztadem, czyli brytyjskie posiadłości kolonialne we wschodniej Afryce.

Dziś kolej sudańska przeżywa bardzo poważną regresję i praktycznie nie liczy się w branży transportowej. Pociągi z Atbara już nie rozchodzą się na trzy strony, bo linia północ do Abu Hamed i dalej do Karima bądź Wadi Halfa została całkowicie zamknięta. Na pozostałych dwóch kierunkach: Port Sudan oraz Chartum, pociąg kursuje zaledwie raz w tygodniu. Niemal cały transport osobowy i towarowy przejęły autobusy, boksi (busiki i pikapy) oraz ciężarówki (także bardzo długie, z dwoma naczepami) pędzące po doskonałych, asfaltowych szosach wybudowanych w dużej mierze przy pomocy bratnich Sudanowi Chin. Ponoć są plany reaktywacji kolei, lecz tymczasem są to tylko plany. Nowak zatrzymał się w Atbara, w misji katolickiej, położonej w ówczesnej dzielnicy brytyjskiej. Szerokie ulice, rzędy drzew dających wytchnienie od upału. Tyle, że w tamtych czasach z pewnością dzielnica ta, jak i całe miasto, wyglądała zgoła inaczej niż dziś. Węzeł kolejowy tętnił życiem. Przez dworzec przejeżdżało kilka pociągów dziennie. Po bocznicach przetaczano składy rozmaitych wagonów. Zakłady naprawcze taboru kolejowego pracowały na wysokich obrotach. Z kominów ciuchć buchała para. Tłoki z sykiem poruszały stalowe koła, wokoło pachniało smarem i oliwą. Gwizd lokomotyw przeszywał co chwila zgiełk miasta. Dziś, na bocznicach Atbara, niszczeje przykurzony pustynnym pyłem tabor kolejowy. Setki różnorakich wagonów towarowych i osobowych, drezyny, lokomotywy. Nikt nie porusza już dziesiątkami smętnie zwisających semaforów. Kolejowa przeszłość miasta zamarła tworząc nieformalny, samorzutny skansen.

W Atbara mieści się jednak niewielkie muzeum kolejnictwa, w dawnej dzielnicy brytyjskiej. Dziś również dalekiej od minionej świetności: bez kwiatów zwisających z murów, bez kolonialnego porządku i dystynkcji. Eksponaty takie jak: lokomotywy, wagony, drezyny oraz pomniejsze przedmioty, związane z historią kolei w Sudanie, rozmieszczone są wokół dawnego kościoła rzymskokatolickiego, gdzie przed laty zatrzymał się Kazimierz Nowak! Dziś, pozbawiony krzyża budynek, zamknięty jest na cztery spusty, a skansen kolejowy wokoło tym bardziej podkreśla zmiany, jakie zaszły w Sudanie od czasów Nowaka. Przy kościele wyrósł minaret, a wierni przychodzą oddawać pokłony w kierunku Mekki, zamiast klękać przed ołtarzem.

p.s. jesteśmy 60 km przed Chartumem przy katarakcie na Nilu

pjk

Comments are closed.

Design: ITidea
Hosting: Seetech - Wdrożenia Microsoft Dynamics NAV