Aktualnie oglądasz kategorię: RELACJE
1 stycznia 2012.
Plany, plany i po planach! Najbardziej optymistyczny scenariusz pierwszego dnia we Francji niestety załamał się mniej więcej około 5:30 – po przejechaniu około 25 km Kasper złapał pierwszą dziurę w dętce tylnego koła. Naprawa nie trwała długo – spieszyliśmy się do Portu Marsylii i do Polskiego Konsulatu, tak aby przed południem zawrócić na północ w stronę Cavallion,...
30 grudnia 2012, lotnisko w Tunisie, 8:30
Trzeci kierowca taksówki twierdzi, że nie mówi po angielsku. Wracam do mieszkania Fabiana, naszego tuniskiego gospodarza, Francuza od kilku lat mieszkającego i pracującego w Tunezji. Przed chwilą ostatni uczestnicy specjalnego etapu sztafety, Kamila Kielar i Sławek Kuczyński, odprawili bagaże i czekają już na lot do Polski. Równolegle, na lotnisku w Enfidha,...
Pobudka o 5 nad ranem po naszej pożegnalnej imprezie była ciężka.
Grupa pod opieką Julii potoczyła się na dworzec autobusowy (relacja z ich losów powrotnych tutaj), a Sławek, Kasper, Radek i ja, żegnając ze łzami w oczach wyjeżdżającą część ekipy, solidarnie, w zupełnych ciemnościach kończącej się nocy, ruszyliśmy rowerami do Douz.
W Tunezji zostaliśmy sześcioosobową grupą: Kamila...
2011-12-27
-
Julia
- [
- Tunezja - Wyprawa Stowarzyszenia Afryka Nowaka |
Aktualności]
- (
Możliwość komentowania Tunezjanie: ostatnie godziny przed powrotem do Polski została wyłączona)
Gafsa, 21.12.2011.
44 godziny do wylotu.
Po przyjeździe do Gafsy w obstawie, Tunezjanie przeznaczyli czas na kwestie organizacyjne związane z teleportacją do portu lotniczego. Dziesięcioosobowa grupa wraz z rowerami miała się przedostać do oddalonego o 260 km Enfidha. Julia, Karolina i Robert udali się zatem na lokalną stację kolejową, by sprawdzić, czy aby na pewno pociąg wyruszający zgodnie z...
2011-12-25
-
Julia
- [
- Tunezja - Wyprawa Stowarzyszenia Afryka Nowaka |
Aktualności]
- (
Możliwość komentowania Tamerza – Gafsa: ostatnia prosta nieugiętej tunezyjskiej ekipy została wyłączona)
21 grudnia 2011.
Celebrujemy ostatni wspólny wieczór w gronie najliczniejszej, super-dzielnej ekipy specjalnego tunezyjskiego etapu Afryki Nowaka. Wielki duch Kazika, wspaniała energia i rewelacyjna współpraca – prawie 900 km w nogach po 12 dniach codziennego pedałowania.
Na stole zaaranżowanym na tapczanie w jednym z „numerów hostelowych” królują soczyste mandarynki, pachnące...
Krótka, (tuż przed)świąteczna audycja.
Norbert Skrzyński opowiada z Tunezji o trwającym tam etapie specjalnym.
Do tego garść informacji – w tym zaproszenie dla WSZYSTKICH na wielki finał w Poznaniu (chyba zapomniałem powiedzieć: na rowerach!).
Świąteczne życzenia z Afryki!
Audycji można odsłuchać klikając...
Ksar Ghilane- nasz ”milion stars hotel” zapadł wszystkim w pamięci jako oaza all inclusive-daktylowo – relaksacyjna z elementami SPA. Pięcioosobowa reprezentacja wyruszyła na nocny podbój gorących źródeł- przy zerowej temperaturze powietrza, w parującym jeziorku powitali nowy dzień.
Piękny początek kolejnego – kierunek Matmata. Śniadanie przyniosło jeszcze jedną niespodziankę....
I nareszcie nadszedł pierwszy dzień na pustyni, prawdziwa afrykańska przygoda w duchu Nowaka! O tym, że Sahara jest tuż-tuż przekonaliśmy się już w nocy, gdy przenikliwe zimno wdzierało się do namiotów i śpiworów, a rano na siodełkach zobaczyliśmy warstwę lodu. Z prawdziwym utęsknieniem wyczekujemy pierwszych promieni słońca, rozpalamy tlące się jeszcze po nocy ognisko i tak rozgrzewając się...
Gdy lądowaliśmy na lotnisku tanich linii lotniczych „Frankfurt-Hahn” nie przypuszczaliśmy jeszcze, jak barwnie potoczą się dalsze wypadki.
Lotnisko to z Frankfurtem, oprócz nazwy, niewiele ma wspólnego, gdyż dzieli je od niego ok. 150 km. Przylecieliśmy wieczorem, zanim gotowy był raport uszkodzeń, których nasza tania linia lotnicza dopuściła się na Brennaborze, było już ciemno. Gdy...
2011-12-17
-
Łukasz Romanowski
- [
Maroko - Wyprawa Stowarzyszenia Afryka Nowaka |
RELACJE]
- (
Możliwość komentowania W stronę Marrakeszu została wyłączona)
Magda:
Po zaciętym boju na dworcu autobusowym o cenę biletu do Marrakeszu i transport naszych rowerów, naprawdę zmęczone zachłannością bileterów i bagażowych, nareszcie zajmujemy miejsca w autobusie. Opuszczamy urocze Ouarzazate. Jednogłośnie stwierdzamy, że jazda autobusem nie jest naszym ‘numerem jeden’ na liście ulubionych czynności rowerzysty. Z nostalgią i smutkiem spoglądamy na przepiękne...
Tunis – Ksar Ghilani
Nasza wesoła mała grupka – Kasper, Norbert, Sławek i ja – w odróżnieniu od większości, przyleciała rejsowym samolotem do Tunisu (a nie pod Sousse) dzień później. Jako że byliśmy w innej miejscowości, a oni już zdążyli udać się na południe, naszym pierwszym zadaniem było ich dogonienie.
Ale zanim nam się to udało, chwilę zabawiliśmy w stolicy Tunezji. Od razu po...
Tagounite rosło w naszych oczach i nawet tu i ówdzie piaszczysta droga czasami zanikająca lub gubiąca się między coraz gęściej tu rosnącymi akacjami nie mogła nas powstrzymać od dotarcia do celu.
Celu, którym nie było dokładnie to małe miasteczko, ale po prostu cywilizacja.
Nasze zapasy wody i żywności znajdowały się na wyczerpaniu, to samo można powiedzieć o siłach. A to zaledwie 4 dni na...
W sztafetowych koszulkach z flagą Algierii dwunastoosobowa ekipa pod wezwaniem Kazika szczęśliwie wylądowała na terytorium Tunezji. Od razu, już na lotnisku, czekała na nas pomoc w postaci policjantów incognito, którzy zorganizowali nam przepyszne jedzenie sousse (kuskus i tajin) i transport prosto do oddalonego o ok. 300 km na południe Gabes. Tam, w świetle latarni i czołówek, na terenie internatu...
Miała być pustynia algierska była marokańska, miał być wielbłąd Ueli był osiołek marokański:)
Tak oto spędziliśmy ostatnie dni, które przybliżyły nam trudy podróży Kazika i na własnej skórze odczuliśmy piękno oraz niebezpieczeństwa czyhające na pustyni. Ale od początku.
Po opuszczeniu skromnych ale bardzo gościnnych progów naszych nowych, berberyjskich przyjaciół gotowi na nowa...
9 grudnia, czwarta rano. Zaspani i z lekkim poślizgiem wysiadamy z auta. Jest ciemno i zimno. Szybki podział ról: Michał parkuje, ja łapię sakwę, a za mną Stasiek ciągnie wielki karton ze szczelnie zapakowanym rowerem. Zdążyliśmy. Jesteśmy na Okęciu. Rozglądamy się w poszukiwaniu reszty ekipy. Rzuca nam się w oczy grupka ludzi: trochę zaspani, trochę przejęci – pchają przed sobą wózki z...
Naszą ostatnią relację skończyliśmy w Tofroute.
To miasteczko będące jednocześnie mekką wspinaczy górskich a jednocześnie miejscem, gdzie koncentruje się handel z okolicznych dolin opuściliśmy dopiero wczesnym popołudniem. Przed nami stało wszak wyzwanie, do którego należało się odpowiedno przygotować.
Na liście zakupów znalazła się więc przede wszytkim woda (dużo wody!), kuskus, bakalie,...
To huśtawka temperatur, z którą mamy do czynienia każdego dnia.
Rano – zima: szron na zewnątrz, a więc i na karimacie Piotrka, który upodobał sobie spanie pod chmurką. Szron na namiocie dziewczyn. Muezini nawołują, powoli trzeba wstawać. Odpalanie kuchenki. Rok 1979, prod. PRL. Choć czasami się zapali, w sensie cała stanie w płomieniach i trzeba ją gasić, to działa i to się liczy. Bo rano...
Oto szybki „update”:
Jesteśmy w Ait-Baht na podudniowy-wschód od Agadiru. Zaczyna się robić „dziko”, co ma tą zaletę, że żarcie w knajpkach jest tańsze, choć ciężko w ogóle jakąś znaleźć, na polach wala się mniej torebek foliowych, na drogach jest mniej samochodów, jest coraz więcej podjazdów… Wjeżdżamy już w Atlas, wieje jak cholera, ale na szczęście nie...
Nasza podróż do Maroka nie obyła się bez przygód.
W Szczecinie o 5:30 rano przywitał nas Zbyszek Sas, jeden z „ojców” Afryki Nowaka – dziękujemy Ci, Zbyszku!
Następnie w Berlinie Magda o mały włos nie stoczyła się razem z rowerem ze schodów ruchomych, gdy przemieszczaliśmy się z poziomu -2 gdzie przyjechaliśmy metrem na poziom plus 1, skąd odjeżdżała kolejka na lotnisko.
Jakby...
23 Etap Sztafety zgodnie z planem miał zacząć się 9.11br. Niestety do obecnej chwili tj.do 21.11 my – uczestnicy tego etapu – pozostajemy w Polsce. Pomimo codziennego kontaktu przez ostatnie dwa tygodnie z Ambasadą Algierską w Polsce (to była niemalże okupacja – spędzaliśmy tak kilka godzin przez kilka dni pod rząd!) jak i naszym algierskim touroperatorem – Jektis, który zapewnia...